Forum FLAT COATED RETRIEVER Strona Główna FLAT COATED RETRIEVER

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Apel Pani Petry o pomoc - tragedia zwierzęco-ludzka - POMOCY

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FLAT COATED RETRIEVER Strona Główna -> Potrzebujace, choc niepodobne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
GoniaP
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:00, 17 Lip 2008    Temat postu: Apel Pani Petry o pomoc - tragedia zwierzęco-ludzka - POMOCY

Nasza Rodzino
Drodzy Przyjaciele, Koleżanki i Koledzy

Krzysztof i ja, Iwona Rurek piszemy do Was w ważnej sprawie, prosimy przeczytajcie do końca
To nie jest żart, łańcuszek "szczęścia" ani żadna bzdura. To prawdziwa historia….
Nigdy byśmy nie przypuszczali, że możemy przeżyć coś takiego, że ktoś z naszych znajomych może tego doświadczyć. PROSIMY, PRZECZYTAJ

Zaczęło się od kota, wyjątkowego, pięknego, wspaniałego…
Kot trafił do naszego domu 05/06 br. na trochę, ale nie został odebrany przez nieuczciwego człowieka, który tydzień wcześniej (jak się potem okazało) nabył go jedynie w celach zarobkowych od nieświadomych niczego właścicieli, którzy musieli oddać ukochane zwierzątko z powodu stwierdzonej alergii u dzieci na jego sierść. W załączniku jest zdjęcie kota. Zobaczcie go Smile
Roczny kotek o imieniu Gucio vel Kiciu zestresowany nowym otoczeniem i sytuacją został u nas, bardzo ciężko przechodził okres adaptacji, a my dbaliśmy o niego jak najlepiej i szukaliśmy mu nowej pani lub pana, który zna i kocha kocią naturę oraz go doceni, ponieważ jest wyjątkowo dobrym, mądrym, łagodnym kotem i bardzo zasługuje na szacunek, miłość i dobrego człowieka.
Chcieliśmy znaleźć wyjątkowego człowieka dla wyjątkowego kota, koniecznie takiego któremu szczególnie bliska jest kocia natura. I znaleźliśmy….
Zupełnie przez przypadek, ale wygląda na to, że tak chciał los.

A stało się to tak: W ubiegłą sobotę Krzysiek i ja przyjęliśmy bezdomną suczkę Petrę ze schroniska, a dokładniej ocaloną ze schroniska przez Panią Małgosię z Poznańskiego Oddziału Fundacji Emir, która zajmuje się ratowaniem i szukaniem nowych właścicieli dla bezdomnych zwierząt. Załączamy link do strony ww. Poznańskiego Oddziału Fundacji Emir: [link widoczny dla zalogowanych]
Pani Małgosia z Fundacji Emir, gdy przywiozła nam psa, zachwyciła się Guciem i przypomniała sobie, że jej szef z Warszawy, Pan Tomasz, zawsze marzył o takim kocie, właśnie Norweskim Leśnym. Będąc miłośnikiem zwierząt przygarniał do domu różne zwierzęta w opłakanym stanie, ale wiedział, że kiedyś trafi mu się zwierzątko uwielbianej rasy - Kot Norweski Leśny. Nie zastanawialiśmy się długo, mimo że pokochaliśmy Gucia za jego dobry charakter i usposobienie.
Bo jeśli oddać wyjątkowe zwierzątko, to komu innemu, niż człowiekowi, który od 14 lat wraz z własną Mamą poświęca życie i zdrowie dla ratowania bezbronnych, pokrzywdzonych zwierząt?

Pan Tomasz, tak sobie zorganizował pracę, aby w ten poniedziałek, przyjechać specjalnie po Gucia aż z Warszawy. Po drodze załatwiał różne sprawy, słowem, gdy dotarł do nas, było już po 20. Zachwycił się kotkiem; opowiadał, że Gucio będzie spać z żoną w sypialni Smile, że zrobi mu wolierę w swoim ogrodzie, że będzie miał towarzystwo, ponieważ w domu ma rudą kotkę tej samej rasy i jeszcze trzecie kociątko. Kiciuś stanął na tylnych łapkach i odważnie oparł się o plecy kucającego Pana Tomka i obwąchiwał jego służbowy mundur, na którym czuć było zapachy ratowanych przez Niego zwierząt.
Czekała go daleka droga, a jeszcze w trasie "zgarnął" jakąś zabiedzoną suczkę, którą po przyjeździe do Warszawy nocą oddał swojej Mamie. Gucio nie lubi podróży, szczególnie nie lubi być w transporterze, więc Pan Tomek pozwolił mu jechać wolno w samochodzie kombi, aby jak najłagodniej przeżył tę długa podróż po nowe życie.
Gdy dojechał do swojej Mamy była już późna noc i Mama jak to mama, widząc u niego potworne zmęczenie prosiła, by przenocował u niej, by nie jechał już do własnego domu. Pan Tomasz jak zwykle kierując się dobrem zwierząt odpowiedział, że chce zawieźć już Gucia do żony, bo jest on bardzo zdenerwowany, zmęczony podróżą i przestraszony.

Nie znamy dokładnego przebiegu całej sytuacji, która się później wydarzyła. Wiemy od Małgosi, że Pan Tomasz po podróży zasnął kamiennym snem we własnym domu. W środku nocy obudziły go koty. Otrząsnął się ze snu… Poczuł smród spalenizny… Ich dom płonął.
Pan Tomasz rzucił się w stronę sypialni dzieci i wyniósł całą czwórkę na zewnątrz. Chciał wrócić po koty, ale ogień zdążył objąć już cały dom… Nie mógł się do niego wedrzeć. Nic nie można było zrobić. Nie zdołał uratować ani swoich kotów ani małego bohatera, który ocalił życie jemu i jego najbliższych.
(oto link strony fundacji, gdzie na str. głównej są umieszczone słowa, które mówią wszystko [link widoczny dla zalogowanych])
Zamieszczamy też link do pogorzeliska [link widoczny dla zalogowanych]

Pan Tomasz i jego rodzina zostali z niczym, w piżamach, wyrwani z łóżek w tę dramatyczną, straszną noc.
Wspaniali ludzie i ich czwórka dzieci, niespodziewanie nie mają nic. Na szczęście ich życiu i zdrowiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.

To tragiczne wydarzenie jest niesamowicie wymowne. Wśród kłębowiska myśli, które cisną się do głowy można znaleźć i tę myśl, że Człowiekowi, który robi co w jego mocy dla dobra wszystkich zwierząt, Człowiekowi który ocalił setki stworzeń, jego życie i najbliższych, ocaliło mu właśnie zwierzę.
Strach pomyśleć co mogłoby się stać, gdyby po wyczerpującej podróży po kotka i z powrotem ten nadzwyczajny Człowiek nie pomyślał o dobru zwierzęcia i nie pojechał do swojego domu...

Mieliśmy przyjemność poznać Pana Tomasza. Człowiek ten w jednej chwili wzbudził nasz szacunek i podziw swym hartem ducha, swoją wyjątkową osobowością i dobrocią. Bardzo mu współczujemy. Jest nam potwornie przykro i ciężko. Nie sposób przestać myśleć o tej tragedii. Opłakujemy też to biedne zwierzątko, które nieumyślnie wysłaliśmy na pewną śmierć. Wraz z Małgosią każde z nas obwinia się za tragiczny los Gucia. Oczywiście, jesteśmy ludźmi i rodzicami, dlatego uważamy za ogromne szczęście, że tej rodzinie nic się nie stało.

Pan Tomasz wraz z 65-letnią Mamą prowadzą schronisko i we dwoje opiekują się 150 psami. Jego funkcjonowanie finansują z datków, z loterii i ze sprzedaży kartek świątecznych przez wolontariuszy oraz dzieci ze szkół, z darowizn otrzymanych od osób fizycznych i firm.
W chwili własnej tragedii nie pozostają zwolnieni z obowiązków opieki i utrzymania zwierząt. A mimo cierpienia, przeżytego dramatu, mimo traumy, która nie mija, pomimo codziennej ciężkiej pracy, od której nie można wziąć urlopu, mimo szeregu formalności po pożarze, z którymi trzeba się uporać, pomimo tego wszystkiego, Pan Tomasz, gdy tylko upewnił się, że jego rodzinie nie grozi już żadne niebezpieczeństwo wrócił na pogorzelisko w poszukiwaniu śladów po swoich kotach. Niespodziewanie możemy mieć jeszcze nadzieję i być dobrej myśli, ponieważ okazało się, że nie znalazł żadnych ich szczątków i stąd wniosek, że uciekły przez otwarte okna i że żyją. Pan Tomasz dzisiaj powiadomił sąsiadów o kotach i ten nadzwyczajny Człowiek w tak tragicznej finansowo sytuacji wyznaczył nagrodę dla znalazcy. Trwa rozwieszanie plakatów, wszyscy przeczesują teren. Dowiedzieliśmy się właśnie, że jeden kicio wrócił… Ten najmłodszy. Jest więc i szansa dla Guciulka. Mamy ogromną nadzieję, że ktoś go znajdzie. Gucio niestety nie zdążył poznać nikogo i niczego w swoim nowym otoczeniu, więc szansa, że wróci sam jest bliska zeru. Kot ten nie wychodził na dwór, jest zadbanym, domowym, do tego wykastrowanym kocurkiem, który nie miał okazji nauczyć się dbać sam o swoje wyżywienie i bezpieczeństwo. Dodatkowo przeżył ogromny szok. Może popędził przed siebie w nieznane, może przerażony na obcym terenie ukrył się w pobliskich krzakach. Mamy jednak nadzieję, że się odnajdzie.

Wiemy od Małgosi, że Fundacja Emir pomaga także ludziom w potrzebie. Organizuje leczenie, operacje, udziela wsparcia finansowego i rzeczowego.
W chwili obecnej uruchomiła zbiórkę pieniędzy dla Rodziny Pana Tomasza. My oczywiście nie pozostajemy nieczuli na los tego wyjątkowego Człowieka przez wielkie "C", którego charakter i postępowanie chcieliśmy Wam przybliżyć. Oprócz wpłaty na rzecz jego rodziny, chcemy poprzez tego e-maila prosić Was z całego serca o finansowe wsparcie, takie na jakie Was stać, dla Pana Tomasza. Prosimy, nie pozostawaj głuchy i ślepy na jego nieszczęście. Prosimy, pomóż, bo to nie podły film czy książka, ale niestety prawdziwe życie i prawdziwy dramat sześciorga osób. Prosimy o wpłaty przelewem lub na poczcie z dopiskiem "GUCIO"
Oto numer konta Fundacji dla Ratowania Zwierząt Bezdomnych "EMIR"
Konto Fundacji: Bank Śląski O/Grodzisk Maz.
88 1050 1924 1000 0022 6878 6056
Przelewy zagraniczne:
ING Bank Śląski S.A.
Kod SWIFT ING Banku:
INGBPLPW
IBAN:
PL 88 1050 1924 1000 0022 6878 6065
Ponadto Fundacja posiada status Organizacji Pożytku Publicznego; nr. rejestracyjny KRS 0000148346
Dane o Fundacji w bazie [link widoczny dla zalogowanych] i w związku z tym jest możliwość wsparcia jej 1% od podatku, który można sobie odliczyć przy zeznaniu rocznym.

Jeśli Was samych nie stać na dokonanie choćby niewielkiej wpłaty na rzecz rodziny Pana Tomka, możecie poprosić pracodawców o dokonywanie darowizn dla fundacji Emir, która jest Organizacją Pożytku Publicznego.

Wierząc w Waszą dobroć i człowieczeństwo, z nadzieją, że je okażecie
pozdrawiamy Was serdecznie licząc na to, że nikogo nie spotka porównywalne nieszczęście

Iwona i Krzysztof Rurek

P.S. 1 Małgosiu, zanim wyjedziesz do Pana Tomka do Warszawy, prosimy przyjedź do nas po kuwetę, budkę z drapakiem, miski, jedzenie i żwirek, których wcześniej nie zabrał chcąc dać Guciowi wszystko nowe wraz ze swoją miłością i nowym życiem.
Teraz będzie ich potrzebował. Wrócił maluszek, pewnie wróci Rudaska i ciągle mamy nadzieję na znalezienie Gucia. Nadzieja umiera ostatnia...

P.S. 2
Zacytujemy wycinek ze strony Fundacji Emir, aby przybliżył Wam jej działalność .
" Schronisko nasze istnieje od 14 lat Zajmujemy się zwierzętami bezdomnymi- tymi, które zgubiły się przez beztroskę i bezmyślność właścicieli, tymi, które właściciele porzucili, czy to wyrzucając z pędzącego samochodu, czy to uwiązując w lesie nie pozostawiwszy psu żadnych szans, psami porzuconymi na parkingach i placach budów po ich zakończeniu, po sezonie letnim zbieramy psy i koty pozostawione na działkach, z dróg i ulic, potrącone przez samochody i ranne pozostawione bez pomocy, trafiają do nas także ofiary bestialstwa właścicieli - psy i koty katowane czym popadnie, nieraz zwierzęta straszliwe okaleczone
Lista okrucieństw wobec zwierząt zdaje się nie mieć końca. Opiekujemy się nimi po operacjach, które muszą przejść by ratować im życie, zagłodzone karmimy by przeżyły, robimy wszystko co w naszej mocy aby ich zwichrowane psychiki wróciły do równowagi i aby jeszcze raz zaufały człowiekowi. Następnie szukamy dla nich odpowiednich i odpowiedzialnych właścicieli. którzy je zaadoptują, pokochają i których zwierzęta potrafią zaakceptować. I tutaj rola nasza powinna się zakończyć, ale ona właściwie nie ma końca, ponieważ trafiają do nas wciąż nowe i nowe zgłoszenia.
Schronisko posiada 14 boksów zewnętrznych o powierzchni od 45 do 80 m², 3 duże niezależne wybiegi 150, 250 i 1500 m², gabinet zabiegowy oraz 3 boksy szpitalne w budynku, całość ogrzewana. Schronisko nasze jest nieduże (aktualnie przebywa w nim 100 psów) z dwóch powodów: jeden to taki, że tylko w kameralnych warunkach można próbować przywrócić do normalności zwierzę, które ma za sobą tragiczne przejścia, drugi powód jest bardziej prozaiczny- po prostu nie jesteśmy w stanie finansowo udźwignąć ciężaru utrzymania większej ilości zwierząt.
Do Wszystkich Ludzi Dobrej Woli
prosimy
pomóżcie nam ratować zwierzęta!
Katowane, głodzone, poniewierane, przywiązywane do drzew, by nie mogły się uratować, wieszane i topione, wyrzucane z samochodów - ofiary ludzkiego bestialstwa i niegodziwości
Tak samo jak my ludzie - cierpią z odniesionych ran, pragnienia czy głodu; doznają uczuć strachu, rozpaczy, radości. Są wierne i kochają bezgranicznie.
Sprawcami ich cierpień są ludzie!
W pośpiechu naszego życia i jego trudach obojętniejemy na ich krzywdę. Prosimy - nie bądźcie obojętni na krzywdę tych, którzy bronić się ani skarżyć się na swój los nie potrafią.
Fundacja nasza interweniuje w przypadkach znęcania się nad zwierzętami; prowadzi także schronisko dla zwierząt bezdomnych, ofiar wypadków i ludzkiego bestialstwa.
Zwierzę jako istota żyjąca,
zdolna do odczuwania cierpienia nie jest rzeczą.
Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę!
Światowa Fundacja Praw Zwierząt
Paryż 1978 r
Prezes Zarządu Fundacji


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania D.
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 707
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 7:58, 18 Lip 2008    Temat postu:

o matko..... jaka tragedia......

pewnie,że pomożemy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bbeatkach
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 02 Cze 2008
Posty: 1598
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowa Sól
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:07, 18 Lip 2008    Temat postu:

Straszna tragedia Sad pomagam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 1971
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 8:11, 18 Lip 2008    Temat postu:

Rany Crying or Very sad już posłałam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joasia
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 14 Lis 2007
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zakopane
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:44, 19 Lip 2008    Temat postu:

O rany Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzia
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 04 Kwi 2008
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zalesie Grn-Warszawa

PostWysłany: Nie 10:59, 20 Lip 2008    Temat postu:

Crying or Very sad straszne...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa Święcicka
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 11121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:37, 24 Lip 2008    Temat postu:

Rozsylam po znajomych, jest duzy oddzwiek.
Niektorzy tylko pytaja, czy znam tych ludzi ...
Odpowiadam, ze znam ich wolontariuszy i wierze ich apelowi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asia
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 4670
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:06, 24 Lip 2008    Temat postu:

Ewcia swieta prawda, przeciez znasz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Keltia
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:28, 24 Lip 2008    Temat postu:

ojej Crying or Very sad Crying or Very sad straszne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FLAT COATED RETRIEVER Strona Główna -> Potrzebujace, choc niepodobne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin