Forum FLAT COATED RETRIEVER Strona Główna FLAT COATED RETRIEVER

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Lublin/świdnik znaleziony FCR lub w typie- szuka domu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 17, 18, 19  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FLAT COATED RETRIEVER Strona Główna -> Flatopodobne pieski w potrzebie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewa Święcicka
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 11121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:22, 18 Kwi 2013    Temat postu:

A czy ten język latający na wszystkie strony nie oznacza typowego dla samca badania poziomu hormonów sikających suk ? Teraz wiosna, może macie cieczki wokół ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zofija
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 4241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 14:12, 19 Kwi 2013    Temat postu:

Nooo, mnie też się wydaje, że taki latający jęzor to nic innego jak gra wstępna Fado Razz
Lotta, a próbowałaś go przyzwyczajać do kagańca, na przykład tak?
[link widoczny dla zalogowanych]
I nie pocieszaj go, nie tul, jak ma na sobie kaganiec. Pies ma bardzo proste myślenie, i uważa, że to, że tego nie lubi (kagańca), jest ok, więc niechcący pocieszając go, tylko mu wzmacniasz jego zachowanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:43, 23 Kwi 2013    Temat postu:

Ewa Święcicka, Zofija dziękuje pięknie za odzew..
Napisałam w niedzielę długaśnego posta i mi go zeżarło.. a dziś zwyczajnie zeszło ze mnie powietrze, ale o tym później. Chyba i mnie będzie musiał ktoś pogłaskać Rolling Eyes
W skrócie, to chronologia jego postępów w nieposłuszeństwie, w tym lizanie wskazuje na to, że jednak powodem było skrócenie spacerów. Zwyczajnie z spaceru na spacer było gorzej, a po dłuższych był wyciek krwi z rany, wiec wychodził tylko na tyle ile musiał. Może i dołączyła się do tego jakaś seksowna woń w powietrzu, ale wątpię by była to główna przyczyna. Z resztą lizanie w pewnym momencie dotyczyło każdej trawy, gdzie bym go nie zaprowadziła i tak szedł pędzlując językiem.. bo też przechodziłam na drugą stronę drogi itd.
Na smakołyki w kagańcu nie wpadłam, nie wiem czy to by coś dało, ale chyba to już 'musztarda po obiedzie'. Zwyczajnie złapałam za paszczę, wsunęłam do kagańca i smutnym głosem obwieściłam psu: no Fado wreszcie się doprosiłeś... Ale wątpię by smakołyki coś dały, on nie tyle buntuje się przed kagańcem, co przed tym do czego służy i tak bunt, próby zdjęcia są zwykle po spotkaniu, widzeniu, słyszeniu innego psa lub gdy próbuje węszyć, lizać... Co bym nie zrobiła przy jego wkładaniu, obawiam się, ze i tak byłby bunt.. Na szczęście nie chwaliłam go w trakcie takowego, tylko gdy posłusznie i smutno szedł obok mnie.
A dziś już zupełnie zwątpiłam, czy kiedykolwiek wyjdziemy na prostą Sad Jeszcze stare problemy nie rozwiązane a mamy już nowy... Pies na rannym spacerze się nie załatwił, więc popołudniowy (krótki) znacznie przedłużyłam. Oczywiście dużo psów o tej porze jest na osiedlu więc Fado na zmianę rwał do nich lub chciał zdjąć kaganiec (jak pisałam to typowa reakcja) i tak w kółko.. Po pól godzinie wróciłam obiecując sobie solennie, ze jak będzie chciał wyjść się załatwić, to nie ulegnę, poczeka do wieczornego spaceru, by wiedział, ze od tego jest spacer, albo od tego też (powinien już coś zrobić) Rolling Eyes Odpięłam go i wyszłam dosłownie na 20 minut. Po powrocie zastałam świeże gówno na środku pokoju... Konsystencja, wszytko prawidłowe. I zwyczajnie się załamałam. Coś tam na niego pokrzyczałam, ale bez przekonania, nie wiem już co robić, nie wiem, co jest nie tak i czy zwyczajnie nie dać sobie z tym wszystkim spokoju. Mam swoje osobiste problemy, swojego kota do czyszczenia paszczy, kota dokarmianego pod domem, coś jest nie tak, a dzicz straszna, bez szukania pomocy się nie obejdzie.. I jeszcze nowa niespodzianka. Nie wiem, czy tu pisałam, ale po ucieczce zaczął załatwiać się w domu.. i też tak bywało, ze brałam go na spacery co godzinę, a i tak w międzyczasie zrobił kupę w domu. Ten problem 'załatwiła' przeprowadzka, na nowym miejscu już tak nie robił, choć też strasznie tego pilnowałam i czasem, mimo tego jak szarpał, chodziłam dopóki się nie załatwił. Jeśli teraz znów zacznie, ja zwyczajnie już nie mam na to sił. Oby nie... Ale zwyczajnie się załamałam. Siedzę i myślę, czy taki straszny ze mnie opiekun, czego nie wiem, co robię nie tak, że ciągle nie możemy po prostu żyć sobie razem... I gdzie, w czym szukać wyjścia.. Ehh wybaczcie ten post, ale naprawdę mam już dołek i to duży. Na wsi, po czasie się wyciszył, tu też po cichu liczyłam na to, ze Fado z czasem, może nawet dłuższym odnajdzie się w nowej rzeczywistości. Dziś w to przestałam wierzyć. Ehh trudno tu coś jeszcze powiedzieć..
Pozdrawiam Ciepło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:08, 23 Kwi 2013    Temat postu:

Ehh siedzę i myślę... Ale chyba nic mądrego dziś nie wydumam. Zastanawiam się na ile go, siebie męczyć, może decyzja o zostawieniu go tu nie była taka dobra.. ja wiem, rozwiązuje problem forumowy, ktoś jest, ktoś dba.. ale czy ma to sens. Może lepiej zrobić mu ogłoszenia, szukać posesji z ogrodem, gdzie do woli będzie sobie biegał, bez skazywania go na spacery, smycz, kaganiec... Nie wiem, czy podjęłam dobrą decyzję, nic nie wskazuje na to. Kocham go, ale jeśli miałabym pewność, że gdzieś odnajdzie się choć na tyle, co u mnie na wsi, nawet dziś oddałabym smycz i jego komuś innemu. Człowiek zawsze sobie poradzi, a te problemy nie biorą się znikąd, Fado je ma, a ja już nie mam pomysłu, jak je rozwiązywać.. Może rzeczywiście zrobić mu ogłoszenia i szukać kogoś z dużym ogrodem, gdzie mógłby biegać do woli? Ja już nie wiem.. nie chcę na siłę go zmieniać, czekam, ale nic nie wskazuje na to, by tu umiał być... Ja go mieć nie muszę, nie upieram się przy tym, byle by tylko gdzieś-tam miał dobrze.. Ehh naprawdę się już załamałam. Wybaczcie. Miało iść ku dobremu, ale tak nie jest.. więc może czas szukać innego miejsca ...
Poradźcie, znacie mnie już.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa Święcicka
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 11121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:47, 23 Kwi 2013    Temat postu:

Ciężko, Ty się chyba zbyt nim przejmujesz i on te nerwy czuje ...
Jasne, że można mu szukać domu, ale pies jest specyficzny i istnieje ryzyko, że szybko do Ciebie wróci, albo - co gorzej - pozbędą się go "przez przypadek".
Musisz sama to przetrawić i zdecydować, co dla Was lepsze, niestety Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:28, 23 Kwi 2013    Temat postu:

Ewa Święcicka
Dziękuje za odpowiedź ... Ja wiem, trudno decydować, za kogoś. Dziś załapałam kryzys, taki ogólny, niewykluczone że za dzień, dwa będę szukać pomocy dla dzikiego kota... Mój własny czeka na wizytę u weta i to jeszcze.. Do dziś wierzyłam, ze z czasem się ułoży i Fado przestanie nadmiernie reagować na bodźce, na wsi tak było, więc czemu nie tu? Ale to dziś mnie złamało.. Wybacz, że jestem w nastroju, w którym jasno mogę powiedzieć jedno, nie wiem czego tu od Was oczekuje- jeśli jestem złym opiekunem, oddam go, jeśli nie... jak dość z nim do ładu? Odkąd tu jesteśmy jest źle, po początkowych problemach, uspokoił się, ale tylko dlatego, ze spacery odbywają się w określonych rejonach, nowe miejsca, to szarpanie smyczy bez powodu... teraz kaganiec się dołożył. Chciałabym móc go puścić na dużą posesje, niech biega, ale takiej nie mam. Ehh nie przejmujecie się mną, chyba muszę parę dni to po prostu przetrawić.. odezwę się.
Jeśli ktoś ma jakieś uwagi po lekturze tego wątku, mogą być negatywne, byle konstruktywne, to też.. Każde przyjmę, a ja chyba sama muszę przemyśleć, czy dawać nam jeszcze jedną szansę, czy zwyczajnie szukać spokojnego miejsca dla Fada, gdzie nie ma tyle psów, co tu.. Sama nie wiem i sama nie wiem co zdecydować, wiec rozumiem, trudno mi doradzić. Chciałabym, by było dobrze, ale nic tego nie zapowiada... mogę go ograniczać, ale zawsze będzie wyrywał do innych psów.. może rzeczywiście tylko ogłoszenia i szukanie kogoś, kto psa może puścić na cały dzień do ogrodu.. Nie oddam go do mieszkania w bloku, to pewny stres i zwrot, ale ogród? Może to jest wyjście.. Ehh dziś się tylko miotam, parę dni i może zacznę myśleć rozsądniej.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jolanta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 21 Cze 2010
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z grodu smoka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:22, 24 Kwi 2013    Temat postu:

Przypomnijcie mi: czy Fado jest kastratem?
Moja sąsiadka, która ma bardzo pobudliwego psa, podaje mu (za zgoda weta) ziołowe tabletki na uspokojenie. Do kupienia w aptece, bez recepty:
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zaaplikowała też swojemu mężowi... mówiąc, że to witaminy Very Happy i też pomogło!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:52, 25 Kwi 2013    Temat postu:

Witam
Z Fadem to niestety nie taka prosta sprawa, miał już jesienią dawane tabletki, takie:
[link widoczny dla zalogowanych]
W maksymalnej dawce przez tak ponad tydzień, dokładnie nie pamiętam (do tej dawki dochodziliśmy powoli). Kiedy zrozumiałam, że bardziej sobie wmawiam, że pomagają, ale nic na poparcie tego nie mogę powiedzieć, dałam z nimi spokój. Może za krótko.. Mam je jeszcze, mogę mu podać..
Nie jest jeszcze kastaratem, ale to mała pociecha.. Dokładnie tak samo wyrywa do kotów, czekających przed moim domem na żarełko, jak do ptaków, czy innych psów Rolling Eyes Nie liczy się jakie zwierzę, jest piszczenie , szarpanie itd. A przegląd mam codzienny, bo sierściuchy nauczyły się, że jak wychodzę z psem, to pod schodami powinno pojawić się coś dobrego Little thongue man I wiernie nam w spacerach statystują Very Happy
Kastracja, przyszła, coś tam da, ale problemu raczej nie rozwiąże.
Od tego zdarzenia staram się Fada przekonać (słownie), że go nie lubię, ale siebie samej jakoś nie potrafię, to do psa to w ogóle nie dociera
Rolling Eyes Tak tylko sobie pogadam, gdy pies podgryza mi stopy.. Nie wiem, jak jest u Was, ale przy Fadzie, to trudno spuścić gołe nogi z kanapy, oczywiście gdzie ja, tam pies i nawet legowisko odsuwane ode mnie nic nie pomaga, zawsze można leżeć/spać na dywanie i nie ważne, ze nie wygodnie .. Rolling Eyes I tak zaczyna się od lizania, a kończy na próbie odgryzienia palców Rolling Eyes No ale cóż przynajmniej sobie pogadam, dopóki sama sobie nie zakupię tych pigułek polecanych przez Jolanta Yellow_Light_Colorz_PDT_03 Nie wiem jak psu, ale mi na pewno się przydadzą Rolling Eyes
Ja wiem, ten wypadek zdarzył się dlatego, ze pies był za bardzo pobudzony, by zrobić co trzeba na spacerze Evil or Very Mad Tylko gdyby dał choć znać... Nie raz, nie dwa tak bywało, że nastawiał się, coś zaszczekało, coś przebiegło za blisko, tylko wtedy już wiedziałam, ze musi i chodziliśmy dopóki nie zrobił Rolling Eyes Wtedy nic takiego nie było, wiec niby skąd miałam wiedzieć, ze teraz musi, a nie na przykład wieczorem...
Za to mam mniejszy stres.. bałam się, ze bez szukania klatki łapki dla dzikusa się nie obejdzie, coś miał z dolną szczęką z obserwacji obstawiałam ropień po pogryzieniu, dziś pękł, niestety do środka paszczy (gula znikła, ale brak ropy na sierści), ale to i tak dobra wiadomość. Wykupiłam mu u Weta Marbocyl P i już nawet dzisiejszą dawkę wszamał z animodą ocean, jedynym, co zje w takim stanie Rolling Eyes . Liczę, ze za pięć dni antybiotyku będzie po 'krzyku' ... sorry nawet nie czuję jak mi się rymuje, ale to jeden problem mniej Very Happy Moje do roboty paszczy Rolling Eyes Ale o tym już wiedziałam. Żeby nie było tak pięknie dziś rozwaliłam sobie zupełnie nowy transporter i w takim popękanym niosłam kota (mojego) do domu.. w dwóch miejscach po drodze dosłownie nic nie było, co mogłabym kupić, ani torby transportowej ani transportera, jakiegokolwiek, dosłownie nic... Cudem udało mi się awanturujące się zwierze w popękanym transporterku donieść jakoś do domu.. I jeszcze to, że w sumie bardzo lekko uderzyłam, ale drzwiczki były na wcisk i chyba te naprężenia zdecydowały, że właśnie tam, przy ich mocowaniu pęk plastik Evil or Very Mad Nie ma co, od dziś tylko torby, bo nawet jeśli coś zawiedzie, to zawsze można wziąć na szelki wypadek szelki i smycz i tak kota zabezpieczyć Rolling Eyes Nigdy więcej plastiku, do teraz bolą mnie ręce, bo transporterek musiałam nieść na sztorc, przyciśnięty do mnie.. Ehh i pechowo i bardzo szczęśliwie.. wszyscy cali i zdrowi w domu Very Happy
Pozdrawiam Ciepło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa Święcicka
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 11121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:57, 25 Kwi 2013    Temat postu:

Na szybko: ja plastikowe transportery zawsze spinam takim szerokim paskiem do walizek, na klamrę, bo strzeżonego itd...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:17, 25 Kwi 2013    Temat postu:

Ewa Święcicka
Pękło przy mocowaniu drzwiczek, nie z drugiej strony, przy zamknięciu, ale niejako przy zawiasach, tylko tam takowych nie było, był drut na wcisk w dołku w plastiku i tak powstałe naprężenie zdecydowało, że przy bardzo lekkim uderzeniu plastik poszedł Evil or Very Mad Nowy transporter, za 130 zeta Evil or Very Mad Pierwsza jego podróż Rolling Eyes W każdym razie drzwiczki przy lekkim ruchu wypadały, stąd jedynym wyjściem było nieść go na sztorc Rolling Eyes Ręce mi odpadły, mała odległość a myślałam, ze do domu nie dojdę Rolling Eyes
Wolę już torbę, mam taką dla białaczkowego, a jako zabezpieczenie wziąć szelki i smycz, zawsze jakoś do domu wrócimy Rolling Eyes Trasnsorter może się jeszcze nada, ale tylko jako budka na taras, jak go w końcu wykończę. Nic bezpiecznie w nim już nie da się przenieść, drzwiczki wypadną przy najlżejszym ruchu, nie mówiąc już, ze kot pchał się do tego pęknięcia Rolling Eyes
Mam caprio, do samochodu, ale to wazy z 4 kg, dodaj do tego 6 kg kota.. nie uniesiesz dalej niż na 100 metrów Twisted Evil
Ale po pierwszej złości ciesze się, że jakoś kota do domu doniosłam ... lekko nie było Rolling Eyes
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:24, 25 Kwi 2013    Temat postu:

Edit: Mam oczywiście transporter: Transporter Pet Cargo Cabrio ciężki strasznie, tylko do auta. I drzwiczki, wypukłe z twardego plastiku, lepiej uważać na nie i to bardzo Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:25, 25 Kwi 2013    Temat postu:

Kwestią wyjaśnienia.to się dziś rozwaliło :
[link widoczny dla zalogowanych]
Płaciłam starą cenę.
Cabrio nadal mam ale 4kg na pusto, to nie na piesze wycieczki Rolling Eyes
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewa Święcicka
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 11121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:53, 25 Kwi 2013    Temat postu:

Ja reklamowałabym z uwagą, że masz kupę znajomych kociarzy, więc możesz im zepsuć opinię. Albo najpierw zareklamuj grzecznie a jakby odmówili to pojedź z grubej rury Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotta
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:18, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Pewnie zareklamuje (mogliby choć zejść do ceny promocyjnej Rolling Eyes ), ale przy mechanicznym większych szans nie widzę. Kiedyś reklamowałam obudowę laptopa, nawet nie uderzona, tylko sznytki za mocno wkręcone z dnia na dzień pękały bardziej. Miałam dokumentacje foto z postępów itd. Dotarłam do polskiego przedstawicielstwa firmy i jedyne co się dowiedziałam, że naprawa będzie w euro (przeliczana na zł) plus 100 za kuriera w jedną stronę. Mechaniczne to mechaniczne, nie podyskutujesz Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zofija
--------------------------
--------------------------



Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 4241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 9:36, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Reklamuj reklamuj. Transporter powinien być solidny, bo wiadomo - kot od wewnątrz też potrafi nieźle narozrabiać, żeby się wydostać z "więzienia". Może chociaż zwrócą część pieniędzy. Ale równie dobrze możesz się pozytywnie zaskoczyć - ja kiedyś zamawiałam smycz i obrożę w Ami Play, i obroża się bardzo szybko zepsuła, złamało się zapięcie. Też myślałam, że nic mi nie da reklamacja, że powiedzą, że to mechaniczne, pies za silnie szarpnął itd, ale nie! Bez mrugnięcia wymienili mi po prostu szybko na nową, i jeszcze przeprosili Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FLAT COATED RETRIEVER Strona Główna -> Flatopodobne pieski w potrzebie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 10 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin